Wednesday 20 July 2011

Jestesmy ponownie

Juz po wojazach.
Do Sopotu pojechalam wpierw ja i Sophie (nie pisalam wczesniej, bo to byla niespodzianka dla rodzicow), a David dojechal dopiero tydzien pozniej i tylko na 3 dni. Glownym punktem jego pobytu miala byc wizyta w UM w celu zlozenia wniosku o dowod dla Sophie. Koniec koncow taki, ze wniosek nadal lezy u pani na biurku i czeka na wyslanie, jak ona dostanie Sophie Pesel. I po raz juz kolejny utwierdzilam sie ze biurokracja, ta w tym upierdliwym wydaniu, nadal istnieje w kraju, i ze stagnacja, lenistwo, brak checi pomocy obywatelowi i brak rozwoju calego systemu (i urzednika!!!!) nadal kroluje w panstwowych instytucjach. Po uslyszeniu zdania urzedniczki cytujacej swoja kolezanke z pokoju dwa pietra wyzej: "Tamta pani nie moze nic potwierdzic, bo nie wie gdzie sa dokumenty", odechcialo mi sie tego calego dowodu. No ale oczywiscie jak to bywa, obywatel zawsze jest mniejszy niz urzednik, ktory na wszystko patrzy z klapkami na oczach i nie widzi nic poza 40 latami biurkowej pracy. Szczerze mam nadzieje ze przyjdzie taki dzien kiedy zalatwianie spraw w Polsce bedzie szybkie (nie mowie o kolejkach,bo one wszedzie bywaja) i przyjemne dla obu stron.
No ale zeby nie bylo tak marudzaco, to zajadalam sie jednym z lepszych sernikow na zimno mojej mamy, pospacerowalam sobie w moim przeukochanym Sopocie i nawet udalo nam sie raz wyjsc z Davidem jak Sophie zasnela;)) I nie wiem jak Wy, ale jak ja wracam z jakichkolwiek wakacji, dluzszych lub krotszych, to na drugi dzien mam tyyyyle energi na sprzatanie mojego mieszkania, wszystkie szafki wtedy blyszcza, wszystkie zakamarki widza szmate i lsnia, w lodowce wszystko pod linijke ulozone i pachnie, pranie za praniem (wrocilismy wczoraj poznym wieczorem,a dzis juz 2 pralki zrobione). Jestem typowym zaprzeczeniem tych, ktorzy wracaja z wakacji i potrzebuja kolejnych dni na dojscie do siebie, na wyspanie, na powrot do rzeczywistosci. Nawet mi chwilowo angielski deszcz nie przeszkadza (pogoda pozwolila mi dzis wysuszyc ladnie pierwsze pranie, ale z drugim juz tak lekko nie bylo bo biegiem z ogrodu przed ulewa wszystko zdejmowalam).
Mialam tez okazje troche popstrykac i przywiozlam ze soba mnostwo zdjec z sesji, teraz czekaja mnie dlugie wieczory z edycja i niekonczaca sie frajda;)
W miedzy czasie zostalam nominowana do blogowej nagrody;)) przez Paule, ale o tym szczegoly nastepnym razem;) 
A tymczasem uciekam tradycyjnie do zielonej herbaty i zdjec tych wszystkich super babek, ktore mialam okazje uwiecznic;) Podziele sie z Wami pozniej;))
Spokojnego wieczoru....

9 comments:

Magda said...

Ja przez ta cala polska biurokracje od szesciu lat w ogole nie mam paszportu, tylko dowod, wiec podroze poza Europe odpadaja.

Mam w planie wybrac sie do konsulatu w Londynie i tam w koncu zalatwic paszport, ale tyle sie naczytalam o tym paskudnym miejscu, ze jakos nie moge sie zebrac.

No, ale nie marudze juz. Z niecierpliowscia czekam na Twoje fotki z Sopotu :)

Pati said...

oj ta biurokracja:/my zgarneliśmy dowody dla naszych bliźniaków rok temu i póki co mamy spokój ale też było "trochę" zachodu;)
Sopot oj Sopot tych zdjęć nie mogę się doczekać.
PS udała się pogoda?
PS2 ja też po powrocie choćby z weekendu poza domem mam mega energię do sprzątania;)więc nie tylko studia filologiczne nas łączą;)hehe
Pozdra

bubalah said...

Magda-Jak juz sie wybierzesz do konsulatu, daj znac, Starbucks jest kilka krokow dalej a dobra kawa i muffiny sa najlepsze po polskiej biurokracji;))

Pati-zdjec Sopotu nie mam az tyle ile bym chciala, ale pokaze na pewno;) Pogoda mogla byc o wiele lepsza jak na moje mozliwosci, zwlaszcza ze na ten okres zapowiadali mega upaly. Ale nie bylo zle, Sophie zaliczyla kilka spacerow w letniej kiecce wieczorami, wiec nie ma co narzekac;) Dobrze ze nie bylo tak, jak teraz jest w Polsce w tej chwili;)

Aga said...

Piękne zdjęcia, piękne miejsca.
Pozdrawiam serdecznie, aga

Magda said...

Alez Ci zazdroszcze pobytu w Polsce oraz sernika mamy! :) Ja dopiero pojade do Polski pod koniec wrzesnia. Uwielbiam wracac do Polski! :) Pozdrawiam!

Anonymous said...

Mnie właśnie odstatnio wzięło na sernik, ale prędzej go sobie sama zrobię niż zjem u Mamy niestety.
Biurokracja bez komentarza, choć muszę w końcu i ja się zabrać za te dowody dla synów, brrrr
Zdjęcie piękne jak zawsze, czekam na więcej :)

Agnieszka said...
This comment has been removed by the author.
Agnieszka said...

A ja tu od Madzi przywędrowałam i się w końcu ujawniam :)
Pięęęęękne zdjęcie Twoje i Sophie!

Nie wiem jak i dlaczego ale ja zawsze mam farta z polską biurokracją (i z biurokracją ogólnie). Jeden przykład: zgubiłam dowód a musiałam "na już" odebrać nowy paszport bo miałam wizyte w konsulacie USA po wizę i mimo, że nie powinni do wydali mi na prawo jazdy i na ładny uśmiech ;) I tak mam zawsze, zawsze mi się upiecze...pewnie do czasu ale co tam :)

A z tą energią po wakacjach to też tak mam! I tak samo jak lubię wyjeżdżać, lubię też wracać do domu w swoje kąty.
Pozdrawiam ciepło!:)

Qoopka said...

sliczne z Was dziewczyny!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...