I wydarzenie dnia dzis tez bylo: nasza corka pierwszy raz zjadla dzis ZUPE!! Jest to dziewczyna z apetytem, to pewne, ale woli jesc jak facet, czyli nie zapycha sobie brzucha byle-czym, jakas zupka na wodzie, woli mieso, makaron, warzywa, itp. A dzis po raz kolejny dalam jej zupe, w ramach prob: nie rezygnuj z podawania dziecku nowych smakow, probuj, probuj, probuj. No i po 2 latach i 1 miesiacu wreszcie nie widzialam miny typu: mama, chyba zartujesz, sama sobie zupe jedz! Zjadla mala miseczke, ale oczywiscie znajac jej mozliwosci i apetyt podalam od razu drugie (mieso, makaron izraelski, brukselke i korzen pietruszki) i wszystko zmiotla z talerza. Jej maz bedzie musial porzadnie zarabiac zeby nadgonic apetyt Sophie;))
A teraz foto relacja z dzis oraz tak bardziej z natura:
ogrodek rano, trawa a na niej rosa, zimno, ale slonce w pelni;)
Uwielbiam zapach prania przyniesionego z dworu, a w taka pogode nic tylko zaszalec i prac i prac:
Cukinia, co to miala dzielnie rosnac podczas deszczow:
Przez ulewy Sophie upodobala sobie kolorowanie, co chwile slysze: mama, kedki
Ps. pytanie: jak mowicie, natemperowac czy naostrzyc kredki? Temperowka czy ostrzalka?