Monday 18 June 2012

Fotorelacja nr1

To byl moj 6 pobyt w Izraelu. I tym razem bylo jakos inaczej. Moze dlatego ze byl to nasz najdluzszy tam pobyt i nie musielismy sie z niczym spieszyc, wszystko bylo tak na spokojnie. Mialam duzo czasu na plaze, odwiedzilismy rodzine, spedzilismy czas ze znajomymi. I slonce bylo jakies inne ;) Jeszcze cieplejsze, zachody slonca byly niesamowite, jedzenie jak zwykle przepyszne (jesli chcecie zaznac prawdziwego smaku humusu, koniecznie musicie odwiedzic Izrael!!). Jedzenie.... hmmm, az na samo wspomnienie ogarnia mnie glod! Ten kraj jest maly, ale wszystko co w nim, jest w ogromnych ilosciach! Jedzenie w restauracjach: w wielkich ilosciach, salatki ile tylko jestesmy w stanie zjesc; kawa taka mocna jak ja lubie, mrozona kawa z mala czekoladka najlepsza jaka pilam do tej pory; jedzenie w samolocie ich narodowych lini (El-Al) jest juz zapowiedzia tego co sie bedzie jadlo w Izraelu; owoce i warzywa sa takich rozmiarow, ze sama ich czasem nie rozpoznaje, a wszystko smakuje tak jakby bylo posypane cukrem, slodkie, soczyste!

Szampony, plyny do kapieli: wszystko w wielkich butlach (podejrzewam ze takie duze, zeby wystarczyly dla ich wielodzietnych ortodoksyjnych rodzin). Co roku przywoze kilknascie butli szamponow, odzywek, serum ;))) Tak bylo i tym razem, jedna walizka miala ponad 30kg ;))

A poniewaz pogoda w Londynie nijak nie przypomina czerwca, to proponuje kilka zdjec. Bedzie wiecej, systematycznie. Bo bede powracac do tego upalu i smakow bardzo czesto skoro angielska pogoda serwuje nam taka jesien tej wiosny!












Z calego wyjzadu nie mam duzo zdjec samej siebie, powiedzialabym wrecz, ze ledwo mozna zauwazyc ze tam bylam (wiadomo, fotograf jak szewc!). Mam jedno zdjecie takie typowo portetowe zrobione przez Davida, ale nie wiem czy sie odwaze je pokazac, wiec narazie musi wystarczyc takie oto :))








Nie, nie jestem taka chuda jak na zdjeciu ponizej. Niestety! ;))








A takie cudo pilismy codziennie po powrocie z plazy, domowej roboty taty Davida, czekalo juz na nas schlodzone w lodowce!!!



Pudelko na zaplate rachunku ;)

6 comments:

bajowka said...

Mam nadzieję, że jak będziesz w Sopocie, to załapię się na sesję u Ciebie:) Fotki są śliczne:)

Anik said...

Ach...bo nic więcej mi nie przychodzi do głowy :)
Lecę obejrzeć te ciepłe zdjęcia jeszcze raz :))

bubalah said...

Bajowka- dziekuje! A masz blisko do Sopotu?
Anik- musze nieskromnie powiedziec ze to sa moje ulubione zdjecia z Izraela do tej pory, moze wlasnie dlatego ze duzo odpoczywalismy i na spokojnie planowalismy spotkania z rodzina i znajomymi.

Qoopka said...

bajecznie....i ten turkus...

Anonymous said...

Juz mi kiedys narobilas smaku tym hummusem, ale teraz znowu chodzi za mna by sprobowac sie w taki prawdziwy zaopatrzyc, gdzie kupujecie w Londynie?
Takie wyjazdy na spokojnie sa najlepsze, chociaz pewne i tak pewniemielismy bardzo duzo ludzi do odwiedzenia :)))))

bubalah said...

Qoopka-ten turkus to mnie zawsze tam oslepia ;) Woda jest przezroczysta jak z kranu!
Hundredacrewood- hummus kupujemy w izraelskich sklepach, akurat w naszej okolicy jest Stamford Hill, ale sa tez na Golders Green, Finchley, i pewnie w innych dzielnicach o ktorych ja nie wiem. Tam gdzie sa duze spolecznosci Zydow, tam beda ich sklepy i najlepszy humus pod sloncem ;))

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...