Thursday 10 February 2011

Jestesmy, wrocilismy. Wrazenia i zdjecia beda pozniej, ale beda,wybor z ponad 500 zdjec. Pogoda byla calkowicie inna niz ta, ktora nas powitala w UK, slonce i prawie wiosennie, wiec na zwiedzanie akurat. Duzo chodzilismy, wedlug nas Bruksela jest w miare malym miastem jesli chodzi o dystanse. Z rana bralismy metro w dane miejsce, a pozniej planowalismy dalsze czesci dnia i wszedzie dochodzilismy korzystajac ze slonca. Musze szczerze powiedziec, ze Bruksela nie ujela mnie specjalnie za serce, nie czulam sie tam tak jak np w Paryzu. W Brukseli ludzie chodza w grupach, sprawiaja wrazenie ogromnie madrych ludzi, wciaz gdzies biegna trzymajac w reku teczki, projekty, walizki, na kazdym rogu slyszy sie mieszanke jezykow, rozmowy o Europie, o Olimpiadzie 2012 w Londynie, itp. W Paryzu dla kontrastu, wszyscy tak jakos powoli zaczynali dzien, wszedzie czuc bylo kawe, rogale, zapach jakis taki piekny byl, ja calkowicie zaczarowana paryskim urokiem. Moze powodem tego mojego niezbyt wielkiego wrazenia z Brukseli jest fakt ze uwielbiam wszystko co francuskie, Paryz od zawsze byl na mojej zlotej liscie miejsc, ktore chce zobaczyc, poczuc, zwiedzic.

Ale Bruksela natomiast jest wymarzonym miejscem dla zwiedzajacych z dziecmi w wozkach. W metrze windy to standard, wszedzie sa podjazdy, niskie krawezniki. Nie moge sie wypowiedziec na temat przewijakow, bo nie zmieniamy juz Sophie pieluch tak czesto. Ale miasto jest czyste, duzo szklanych budynkow, jedyny maly minus to oznaczenia w metrze, na drogach, ulicach. Dluuugo nam zajelo znalezienie lini metra ktorych potrzebowalismy, jak juz myslelismy ze jestesmy w dobrym miejscu, na dobrym peronie, odeslano nas w inne miejsce, gdzie i tak nie moglismy sie doszukac oznaczen. No ale jako ze mieszkamy w miejscu zdominowanym przez tzw public transport, to szybko sie zorientowalismy co i jak.

Jesli chodzi o Sophie to jak najbardziej jest mala turystka, ale nie dalo sie ukryc faktu, ze ta turystka ma 2,5roku, ma swoje zdanie i bardzo czesto wyraza je krzykiem, placzem i dosadnie mowi co chwile: NO! Codziennie mowi coraz wiecej, miesza jezyki w jednym zdaniu i powtarza wszystko co uslyszy. Czesto slyszelismy z jej ust: Merci i nne francuskie slowa. Sophie zdecydowanie jest teraz w okresie buntu dwulatka, wszystko jest na Nie, sprawdza nas i probuje na kazdym kroku, ale ja nadal staram sie byc silna i nie poddawac jej fanaberiom, ale jednoczesnie ja obserwuje i staram sie reagowac pozytywnie jesli chodzi o jej rozwoj i potrzeby, nie zwracam uwagi na typowe bez-powodowe bunty. Mam nadzieje, ze ten okres nie potrwa dlugo i juz niedlugo powroci do bycia ta grzeczna Sophie;) Ale jak narazie niech sobie jeszcze troche pomarudzi i bedzie typowym dzieckiem;)

No nic, zmykam do edycji zdjec zeby Was juz niedlugo uraczyc widokami Brukseli i zaprosic na blogowa podroz.

Milego srodka tygodnia, oby nie tak deszczowego jaki jest dzis u nas...

3 comments:

magdalena said...

jak mi sie marzy jakiś wyjazd ... nawet do Brukseli, nawet z wózkiem, nawet z wrzeszczącym dzieckiem ... po prostu zmienić klimat, otoczenie, chociaz na chwilę ...
czekam na zdjęcia :)

bubalah said...

Magda- dokladnie Ciebie rozumiem, bo wlasnie taki byl powod naszego wyjazdu. Niewazne gdzie, niewazne ze luty, byleby wyjsc z domu, w inne otoczenie. Zycze Wam abyscie mieli taka spontaniczna podroz juz bardzo niedlugo!!

Anik said...

Czekam na zdjęcia :)) Niecierpliwie - mam nadzieję że odmienią moje wyobrażenie o Brukseli ;)
A dla pocieszenia powiem, że u nas też bunt dwulatka...w rozmiarze XXL niestety... Mam nadzieję że trochę go okiełznamy bo już niedługo i nam szykuje się wyprawa - wielka... :))
Pozdrawiam!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...